Spacerujący z książkami - Carsten Henn

- Mogłaby mi pani polecić jakąś książkę? Ursel Schafer, która je zadała, świetnie wiedziała, co wyróżnia dobrą książkę. Po pierwsze, była tak zajmująca, że Ursel czytała ją w łóżku, dopóki nie zasnęła. Po drugie, przynajmniej w trzech, choć lepiej czterech miejscach doprowadzała ją do łez. Po trzecie, liczyła nie mniej niż trzysta stron, ale nigdy więcej niż trzysta osiemdziesiąt, a po czwarte okładka nie mogła być zielona. Gdyby książki były prawdziwymi ludźmi, „Spacerujący z książkami” z pewnością byłby osobą, która już na pierwszy rzut oka nie przystaje do reszty społeczeństwa stojącego w kolejce po chleb, podróżującego zatłoczoną kolejką, czy wybierającego na targowisku najpiękniejsze pomidory. To byłby ktoś odziany w za długie swetrzysko i spodnie dzwony (koniecznie sztruksowe) z wyszytym kwiatem na lewym udzie. Jej/jego za długa, nierówno przycięta grzywa opadałaby na oczy chronione przez grube, rogowe okulary. Do tego cieniutki, kolorowy jak barwny motyl szalik swobodnie zapląta