8000 zimą. Wspinanie się na najwyższe szczyty w najzimniejszej porze roku - Bernadette McDonald

 

Dotychczas sądziłam, że sama wybieram sobie lektury kierując się swoimi zainteresowaniami, wiedzą i możliwościami intelektualnymi. Po wysłuchaniu książki mówionej pod tytułem „8000 zimą. Wspinanie się na najwyższe szczyty w najzimniejszej porze roku” zrozumiałam, że jest zupełnie odwrotnie. Ta historia sama mnie sobie wybrała.

Publikacje związane z górami nigdy nie leżały w kręgu moich zainteresowań. Przez wiele lat bez najmniejszego wahania wybierałam destynacje kojarzące się z leniwym odpoczynkiem nadmorskim. Dopiero kilka lat temu zapragnęłam odmiany i zdecydowałam się na nieśmiałe pierwsze kroki w kierunku niewielkich wzniesień. Cisza, którą niosą ze sobą takie wakacje jest doświadczeniem wręcz trudnym do opisania. Przekraczanie własnych ograniczeń fizycznych, aby osiągnąć zamierzony cel, skupienie na oddechu i wsłuchanie się w znaki płynące z ciała jest oczyszczające. Nie ma miejsca na głębokie rozważania, a jednak po wszystkim czuje się ulgę i odkrywa nową energię. Ośmielę się nazwać ten stan szczęściem. Satysfakcja towarzysząca zdobyciu każdego szczytu i spojrzenie na świat z perspektywy pewnej wysokości jest jak naturalny narkotyk, stymulujący do kolejnych, podobnych doznań. Mimo wszystko nie zdecydowałabym się stwierdzić, że rozumiem ludzi, którzy związali się w wysokimi górami jak z najukochańszą osobą, której można wybaczyć wszystko i bez której nic nie ma sensu i smaku.
Tej, która zawsze stać będzie na pierwszym miejscu w hierarchii wszelkich priorytetów.

Bernadette McDonald przybliżyła mi nie tylko ten świat, ale w rzeczowy sposób wytłumaczyła podstawowe prawidła, którymi się on kieruje. Nigdy nie przypuszczałabym, że można zafascynować się tematem tak dalekim od codziennych zainteresowań, a to właśnie spotkało mnie podczas lektury tej książki. Literatura faktu raczej nie kojarzy się z ogromnymi emocjami, tymczasem język, którym posługuje się autorka jest często tak piękny i mistyczny, że nie sposób nie dać ponieść się emocjom. W opowieściach o polskich zdobywcach zimowych szczytów dominuje jedna cecha, która ujęła mnie w szczególny sposób. To szacunek ukryty w każdym zdaniu. Bernadette McDonald wie, że ujmuje w słowa losy prawdziwych ludzi mających imiona i nazwiska. Odnosząc się do tego, co osiągnęli, wskazując ich sukcesy i nazywając porażki pilnuje, by w jak najbardziej merytoryczny sposób odnosić się do nawet najdrobniejszych faktów. Ten obiektywizm sprawia, że czytelnik szybko nabiera zaufania do jej słów i pozwala prowadzić się swobodnie w głąb tej opowieści. Na pierwszy plan wysuwają się Lodowi Wojownicy, jednak nie wyrwano ich z kontekstu społecznego i politycznego. Dla przeciętnego czterdziestolatka to zadziwiająca lekcja historii ucząca, iż nie zawsze „chcieć znaczy móc”, jak próbuje się nam współcześnie wmówić. Żelazna kurtyna, sztywno ograniczająca możliwości wyjazdu, brak specjalistycznego sprzętu, pieniędzy, a także często wsparcia składa się na całość nazwaną przez narratorkę sztuką cierpienia. Dla czytelnika stawiającego dopiero pierwsze kroki w tej tematyce „8000 zimą. Wspinanie się na najwyższe szczyty w najzimniejszej porze roku” to prawdziwe kompendium rzetelnej wiedzy i szansa na poznanie tematu na przestrzeni wielu lat.

To jedna z najciekawszych i najpiękniejszych publikacji, z którymi miałam kontakt w swoim życiu. Książka, do której będę wracać, odnosić się w chwilach własnych słabości. Nie jestem przekonana, czy odnosi się jedynie do górskich wspinaczek w najtrudniejszych warunkach pogodowych, walki o spełnienie nietuzinkowych marzeń. Okazała się uniwersalna i wielowymiarowa, bo opowiada o pierwotnej potrzebie dążenia do szczęścia i spełnienia. To moje największe zaskoczenie i literacka miłość. Polecam szczególnie osobom, które tak jak ja, nigdy nie sądziły, iż można odnaleźć tak wiele punktów stycznych z ludźmi zaślubionymi górom.


Komentarze

  1. Przyznam, że nie rozumiem takich ryzykujących ludzi. Natomiast zdaję sobie sprawę, że jeśli coś kogoś interesuje to można się w tym zatracić.
    Zapowiada się całkiem ciekawie. Każdy ma gorsze chwile. Może warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta recenzja bardzo mnie zachęca ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja kuzynka Rachela - Daphne du Maurier

Balladyna - zbiór opowiadań różnych autorów

Spacerujący z książkami - Carsten Henn

Kwadrans - Emilia Kiereś

Sen o okapi - Mariana Leky

Dziewczyna z sierocińca - Joanna Parasiewicz

Kochankowie burzy. Panna z Jaśminowa - Elżbieta Gizela Erban

Ósme życie (dla Brilki). Tom 2 - Nino Haratischwili

Trzy kobiety - Joanna Jax

Sycylijskie lwy. Tom 1 - Stefania Auci