Sztorm - Daria Kaszubowska / SAGA KASZUBSKA tom. 1
Czasami zdaje się, że ludzie są źli. Ale potem mamy okazję poznać ich bliżej i widzimy, że wszyscy jesteśmy tacy sami, tylko okoliczności były złe.
Ksiądz Stanisław Kujota zaproponował niezwykle trafne znaczenie rzeczownika Kaszuby. Według niego to „wody niezbyt głębokie, wysoką trawą porosłe”. Jest w tym stwierdzeniu coś ulotnego, przemawiającego zarówno do umysłu jak i do serca. Dokładnie tak samo jest z najnowszą powieścią Darii Kaszubowskiej.
„Sztorm” jest jak młode drzewo, które zostało posadzone w miejscu, gdzie gleba jest żyzna, a powietrze krystalicznie czyste i rześkie. Jeśli tylko ta literacka „sadzonka” otrzyma wsparcie, wyrośnie wysoko ponad ludzie głowy. Potencjał tej sagi jest po prostu bezdyskusyjny i mam nadzieję, że czułe ręce autorki i wydawnictwa sprawią, że rozwinie się na miarę czytelniczego hitu.
Historia Kaszub jest niezwykle bogata i stwarza fantastyczną przestrzeń do snucia długiej i ciekawej opowieści. Nie brakuje w niej dramatycznych momentów, ale i chwil napawających dumą. To bardzo dobry pomysł, by na takim tle zbudować różnorodne relacje międzyludzkie i cieszę się, że autorka wykorzystuje w swej prozie moc tkwiącą w tym regionie. To, co wyróżnia Sagę kaszubską, planowaną na aż siedem tomów, to zaangażowanie i osobisty stosunek do podjętego tematu. Daria Kaszubowska jest Kaszubką z krwi i kości, z dziada pradziada, jak można przeczytać na skrzydełku książki. Ta miłość i przynależność do ziemi jest wzruszająca i autentyczna. Wyziera z każdej strony i to ona patronuje całemu przedsięwzięciu. Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu i od tego momentu wciąż rozważam, jak ważna jest dla mnie przynależność do małej i dużej ojczyzny. Sądzę, że nie ma lepszej rekomendacji tej powieści niż fakt, że wracam do niej myślami i odnoszę ją do tego, co bliskie.
„Sztorm” w znacznej mierze rozgrywa się na tle pierwszej wojny światowej i to właśnie w tak dramatycznych okolicznościach poznajemy rodzinę Stoltmanów. Niewielka wieś Pomieczyno sprawia wrażenie idealnego miejsca, jednak w obliczu zagrożenia różnice w poglądach politycznych, wyznaniu, czy narodowości stają się niemożliwe do zaakceptowania. To przerażające, jak łatwo zburzyć ład społeczny i obrócić przeciwko sobie tych, których łączą więzy krwi, sakrament małżeństwa, czy wieloletnia przyjaźń. Daria Kaszubowska zadbała, by problemy tej społeczności zostały naświetlone z różnych stron. Nie przekonuje do żadnych racji, lecz głosem swoich postaci przekazuje różnorodne argumenty i naświetla problemy tak, by czytelnik miał szansę wyrobić sobie własną opinię. To sztuka, by nie tylko powołać poszczególnych bohaterów do życia, ale i umiejętnie przeprowadzić ich po kartach historii.
„Sztorm” został pięknie wydany i z przyjemnością sięga się po jego papierową wersję. Ta książka jest jak kaszubska muzyka - melodyjna, naturalna i szczera, bez trudu będzie rozumiana w każdym zakątku Polski. Dobrej lektury!
Ksiądz Stanisław Kujota zaproponował niezwykle trafne znaczenie rzeczownika Kaszuby. Według niego to „wody niezbyt głębokie, wysoką trawą porosłe”. Jest w tym stwierdzeniu coś ulotnego, przemawiającego zarówno do umysłu jak i do serca. Dokładnie tak samo jest z najnowszą powieścią Darii Kaszubowskiej.
„Sztorm” jest jak młode drzewo, które zostało posadzone w miejscu, gdzie gleba jest żyzna, a powietrze krystalicznie czyste i rześkie. Jeśli tylko ta literacka „sadzonka” otrzyma wsparcie, wyrośnie wysoko ponad ludzie głowy. Potencjał tej sagi jest po prostu bezdyskusyjny i mam nadzieję, że czułe ręce autorki i wydawnictwa sprawią, że rozwinie się na miarę czytelniczego hitu.
Historia Kaszub jest niezwykle bogata i stwarza fantastyczną przestrzeń do snucia długiej i ciekawej opowieści. Nie brakuje w niej dramatycznych momentów, ale i chwil napawających dumą. To bardzo dobry pomysł, by na takim tle zbudować różnorodne relacje międzyludzkie i cieszę się, że autorka wykorzystuje w swej prozie moc tkwiącą w tym regionie. To, co wyróżnia Sagę kaszubską, planowaną na aż siedem tomów, to zaangażowanie i osobisty stosunek do podjętego tematu. Daria Kaszubowska jest Kaszubką z krwi i kości, z dziada pradziada, jak można przeczytać na skrzydełku książki. Ta miłość i przynależność do ziemi jest wzruszająca i autentyczna. Wyziera z każdej strony i to ona patronuje całemu przedsięwzięciu. Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu i od tego momentu wciąż rozważam, jak ważna jest dla mnie przynależność do małej i dużej ojczyzny. Sądzę, że nie ma lepszej rekomendacji tej powieści niż fakt, że wracam do niej myślami i odnoszę ją do tego, co bliskie.
„Sztorm” w znacznej mierze rozgrywa się na tle pierwszej wojny światowej i to właśnie w tak dramatycznych okolicznościach poznajemy rodzinę Stoltmanów. Niewielka wieś Pomieczyno sprawia wrażenie idealnego miejsca, jednak w obliczu zagrożenia różnice w poglądach politycznych, wyznaniu, czy narodowości stają się niemożliwe do zaakceptowania. To przerażające, jak łatwo zburzyć ład społeczny i obrócić przeciwko sobie tych, których łączą więzy krwi, sakrament małżeństwa, czy wieloletnia przyjaźń. Daria Kaszubowska zadbała, by problemy tej społeczności zostały naświetlone z różnych stron. Nie przekonuje do żadnych racji, lecz głosem swoich postaci przekazuje różnorodne argumenty i naświetla problemy tak, by czytelnik miał szansę wyrobić sobie własną opinię. To sztuka, by nie tylko powołać poszczególnych bohaterów do życia, ale i umiejętnie przeprowadzić ich po kartach historii.
„Sztorm” został pięknie wydany i z przyjemnością sięga się po jego papierową wersję. Ta książka jest jak kaszubska muzyka - melodyjna, naturalna i szczera, bez trudu będzie rozumiana w każdym zakątku Polski. Dobrej lektury!
Komentarze
Prześlij komentarz