Wskrzesina - Artur Boratczuk
Po lewej widok na na kamienice
pamiętające II wojnę światową, czerwieniące się pod naporem
kolejnych warstw tynku. Taka nieudana wariacja na temat robotniczego
miasta dwudziestego pierwszego wieku. Z drugiej strony wysokie,
szkaradne bloki, w których ludzie stłoczeni są jak mrówki. Kopce,
mające ponad czterdzieści lat. Przybrane w kolorowe spódniczki
silą się na radość nowych czasów.
Czasów zarazy.
Ukryci za maskami z apteki, w
niebieskich rękawiczkach z lateksu układamy naszą rzeczywistość
od nowa.
„W ciszy umysłu najgłupsza myśl
może całymi dniami dręczyć człowieka samym swoim istnieniem. Gdy
się ją wypowie, od razu widać, czy jest coś warta, czy też to
tylko myślowy paproch”.
Wyprana w morzu
sprzecznych ze sobą informacji, w poczuciu zbliżającej się
katastrofy, do której ni jak nie sposób odliczać, czytam, po
prostu czytam....
„Strach i przerażenie ustępowały
wolności i zrozumieniu. Co było tutaj prawdą? Co odbiciem.”
To nie tak, że
jesteśmy pierwsi, że nigdy przed nami nikt tego nie poczuł.
Poczuł, zbadał,
opisał.
Było.
To już nie jeden
raz było.
Podczas porannej
toalety wszyscy od nowa szukamy swojego odbicia w lustrze. To znane
odeszło- niektórzy mówią, że na zawsze.
Wzajemnie zszyci
nićmi, których już od dawna nie czuliśmy, w szalonym pędzie
codzienności i w połowie drogi donikąd stanęliśmy bezradni jak
istoty bez celu. Ktoś bezpardonowo wytrącił nam argumenty, by
bezrefleksyjnie przeć do przodu.
Dieta, makijaż,
samodoskonalenie, rozwój.
Pieniądze.
Każdy ma swoją
własną modlitwę o jutro.
„Wydarzenia powstają z oparów
przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nawet myślenie o
tym, czego jeszcze nie ma, wpływa na to, co właśnie powstaje. A
to, co pomyślane kiedyś, choćby zapomniane, będzie zawsze
pobudzało na nowo.”
Moja Fraudencja - nieistniejące miasto na mapie Polski.
„To miejsce jest rajem w
dzieciństwie, przekleństwem za młodych lat i więzieniem na
starość”.
Splatają się w
niej ci, co im wciąż bliżej do utopijnej wizji przeszłości, z
tymi, których umysły odleciały swobodnie do nieba. Twórcy i
wyrobnicy. Żyją obok siebie, ale nie razem. Patrząc na rosnące
świątynie bogactwa widzą różne rzeczy. Jedni się do nich
modlą, drudzy podważają każdą cegłę. I nagle przychodzi
coś/ktoś. Zaburza spokojne postrzeganie, bezpieczne tu i teraz.
Wierzysz w coś jeszcze?
„Nie może być przypadkiem, że
ujrzeliśmy te obrazy właśnie my i właśnie teraz. Każdy czas
przygotowuje znaki dla innych czasów, które odsłaniają się, gdy
nadejdzie stosowna ku temu chwila”.
Zastanawiam się,
jak zinterpretować to, co widzę. Jak przetworzyć w głowie obrazy,
które do mnie docierają. Czy będę wiedzieć, że to już koniec,
czy tak zwyczajnie zamkniemy oczy i już będzie po wszystkim...
„Znajdę sposób, żebyś
wykiełkowała wskrzesino. (…)
Będę ogrzewać cię swoimi myślami i czekać aż wzrośniesz,
rozkwitniesz i wydasz nowe nasiona. Chcę, żeby świat był
przepojony zapachem twojego niebieskiego nektaru, niewyczuwalnego dla
zmysłów, ale wywołującego w umysłach tęsknotę za tym, co
piękne i wieczne.”
Wydawnictwo „Janka”
jest tak niezwykłe, jak ta książka.
„Wskrzesina”
nie jest lekturą łatwą, chociaż z pewnością będziecie w stanie
prześliznąć się po jej treści nie interpretując jej w szerszym
kontekście i traktując fabułę jako dobrze skrojoną historię z
magicznymi elementami w tle. Pan Artur Boratczuk zupełnie
nieświadomie podarował mi powieść na czas zarazy, która skłania
do refleksji nad tym, jaką wartość ma wszystko to, na czym sama
zbudowałam swoje postrzeganie tego świata. Stojąc w centrum patrzy
się mniej dokładnie i ocenia emocjami. Patrząc z boku można badać
i wyciągać wnioski.
Zapraszam do
lektury „Wskrzesiny”. Jestem pewna, że nie pozostaniecie wobec
niej obojętni. Mało jest na rynku powieści tak odbiegających od
aktualnie przyjętych schematów sprzedaży książek. Odwaga do
bycia sobą i mówienia nietuzinkowym głosem- tak krótko
zdefiniowałabym taktykę wydawnictwa „Janka”.
U mnie zostaje do
ponownej interpretacji w czasach, kiedy niebieski nektar znowu będzie
na wyciągnięcie ręki.
Komentarze
Prześlij komentarz