Szwindel - Jakub Ćwiek
Czasami
to już tak w życiu jest, że im mniej się spodziewamy, tym więcej
dostajemy. Czasami jednak bywa wręcz odwrotnie. Taki to szwindel
jest.
Codzienna
pobudka o piątej trzydzieści, kawa z tego samego kubka i etacik w
korporacji jest niekoniecznie dla wszystkich. Wszystko poparte
faktami i porządnym badaniem. Tak jest.
Con
artyści wybierają inną drogę. Musi w tej pracy być wyraźny
twist, pozycje nie mogą być szablonowe i wielokrotnie ograne.
Przecież każdy z nich ma zadatki na bycie legendą. Im bardziej niewygodnie, tym bardziej wiarygodnie. Najważniejsza jest dobra mina
do złej gry. W dodatku to taniec towarzyski, więc trzeba poczuć
rytm partnera. Nie liczy się kasa, nie liczy się nic, taki to
szwindel proszę państwa jest.
Jeśli
już opanujesz kroki i masz swój własny styl, nie znaczy to jeszcze
nic... Nie znaczy to kompletnie NIC. Kto tańczy najlepiej, a kto
tylko jest tłem?
A
może wcale nie jesteś na parkiecie?
Lampy
zgaszone, muzyka powoli przestaje też grać, odetchnij więc głęboko
sobą. Ale czy ty jeszcze wiesz, która maska to ty? Im większa
obietnica wygranej, tym mocniej odbierzesz komuś jego sny... Chyba,
że będzie akurat dokładnie na odwrót. Daj
się uwieść tej historii, pozwól wkręcić się najmocniej jak
tylko potrafisz. W czytaniu nie zawsze chodzi o to, aby ciągle być
czujnym, by wyłapać i wypunktować wszelkie potknięcia. Czasami
można się zgubić, pomylić wątki i zapodziać bohatera. Można
przecież pozwolić, by autor puścił do nas oko. Ta gra dopiero się
zaczyna, gdy ty kończysz ostatnie zdanie. Może jutro zastanowisz
się dwa razy przed następną grą, a może stwierdzisz, że wciąż
jeszcze masz ochotę na następny trik. Każdy jest iluzjonistą
własnych przeżyć. Dla mnie Jakub Ćwiek na tak. Poczekajcie,
sprawdzę tylko, czy stoję równo w szeregu...
Komentarze
Prześlij komentarz