"Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy" - Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Pobierz link
Facebook
Twitter
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
-
Wspaniała seria, napisana piękną polszczyzną. Przeczytałam jednym tchem i
jestem pewna, że to jedna z tych książek, które chciałabym w
przyszłości polecić swojej córce.
- O czym marzysz? (…) Ja chciałabym wyruszyć w wielki świat - powiedziałam wolno. - Zobaczyć jak najwięcej, jak najszybciej… Musimy tylko przeczekać ten chaos. Pojedziesz ze mną? - Złapałaś mnie mocno za rękę. - Wszędzie z tobą pojadę. - Pokiwałam głową. Naprawdę tego pragnęłam. Agnieszka Zakrzewska „Gwiazdy nigdy nie gasną” Wbrew wszystkiemu wierzę jeszcze, że ludzie są w głębi serca naprawdę dobrzy. Anne Frank „Dziennik” „Gwiazdy nigdy nie gasną” Agnieszki Zakrzewskiej sprawiły, że rozsypałam się na tysiące drobnych kawałeczków. Nie byłam w stanie podjąć się lektury kolejnej książki, nie mogłam normalnie oddychać, spać, cieszyć się kawałkiem ulubionego ciasta, rozmową z najbliższymi. A później przyszła refleksja, że nie w tym rzecz, aby kolejny raz pozwolić, by tamte wydarzenia pozostawiały po sobie nieutulony niczym ból. Tak po ludzku nie o to w tym chodzi… Annelies Marie w dniu swojej śmierci miała zaledwie szesnaście lat, dokładnie tyle, ile dzisiaj ma moja córka. Spog
Mamy obowiązek wobec bliskich, ale czyż nie mamy obowiązku być w porządku wobec siebie? Krzywdzimy się nawzajem, bo wciąż jest między nami napięcie. I nic na to nie poradzimy. Ale to wcale nie jest najlepsze wyjście. Woody Allen powiedział kiedyś, że jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powinieneś opowiedzieć mu o swoich planach na przyszłość. Moim zdaniem to właśnie to zdanie najlepiej definiuje książkę pod tytułem „Wojenna miłość”. Joanna Jax nie oszczędza swoich bohaterów, konfrontując ich nie tylko z silnymi uczuciami, ale przede wszystkim z rzeczywistością, której żadne z nas nie chciałoby doświadczyć. Wbrew pozorom II wojna światowa nie przyszła nagle i stanowiła konsekwencję wielu wcześniejszych wyborów lub ich braku. Rasa panów miała rozlać się na cały świat, uszlachetniając ludzkość i eliminując jednostki nie przystające do wzorca. Nikt nie przeciwstawił się tej wizji w odpowiednim momencie, nikt nie podniósł się, by wesprzeć we wrześniu 1939 roku powoli wykrwawiającą się Warszawę.
Wszystko na nic. Nic nie wymodliłam, niczego nie wywalczyłam. A zapotrzebowanie na miłość nigdy nie maleje. Nigdzie i u nikogo. Miejsce, w którym znajdujemy się w danym momencie życia zawsze daje szansę, by unieść głowę i spróbować spojrzeć przed siebie. Każda trudna sytuacja, problem, z którym spotykamy się po raz pierwszy buduje nie tylko nasze doświadczenie, ale i obarcza wiedzą. Zdaje się, że ludzie obyci z literaturą wielokrotnie dotknęli czyjegoś bólu, zagubienia, czy odejścia. Można więc domniemywać, że takie muśnięcia cudzych emocji sprawią, że w chwili własnej próby będą czuli się przygotowani na spotkanie z najgorszym. Zapominamy jednak, że lustrowanie, nawet najdokładniejsze, nie oznacza faktycznego poznania i przeżycia. Książki sprawiają, że nabywamy moc wielokrotności pierwszego oddechu. Spowalniają sam proces odchodzenia w niebyt, bo współodczuwając, jesteśmy nie tylko sobą, ale i po trosze innymi. To tak jak z promieniami słonecznymi ogrzewającymi nie tylko n
- Nelka, tamte czasy nigdy nie wrócą. Już nikogo nie zamordują bezkarnie, nie wywiozą na Syberię czy do Kazachstanu i nie będą głodzić. - Obie byłyśmy w miejscach, gdzie wybuchają konflikty. I to całkiem niedawno. My najlepiej wiemy, że pod koniec dwudziestego wieku takie rzeczy wciąż się zdarzają . Wisława Szymborska w jednym ze swoich najbardziej znanych utworów napisała, że w życiu nic dwa razy się nie zdarza. Ta prosta prawda zdaje się bronić sama swą logiką i siłą ekspresji całego utworu. Po takiej lekturze zatrzymujemy się na chwilkę, by wziąć głębszy oddech i przypomnieć sobie o kruchości tego, co mamy. Po chwili refleksji i obietnicy złożonej samemu sobie, by skupić się na tym, co najdroższe, szybko zapominamy o wszystkim i pędzimy dalej. Jakbyśmy faktycznie toczyli bój o najistotniejsze kwestie tego świata, jakbyśmy naprawdę mogli zdziałać coś, czego jeszcze ludzkie oko nie widziało…. Śledząc twórczość Joanny Jax zastanawiam się, czy przytoczone przed chwilą słowa polskiej
Śląsk nie jest najpiękniejszym miejscem na świecie, nie zamierzam Państwa okłamywać. Będąc na studiach wielokrotnie zastanawiałam się, czy nie lepiej przeprowadzić się gdzie indziej. Stało się jednak tak, że ta ziemia oplata mnie z roku na rok coraz bardziej i chociaż faktycznie, nie jest to miejsce szczególnie urokliwe, kocham je tak jak najlepiej potrafię. „Na moment przed świtem” oraz „Ostatnią iskrę nadziei” przeczytałam w trzy dni. Już od dłuższego czasu planowałam lekturę książek autorstwa Pani Magdaleny Wali, zawsze jednak coś stawało mi na drodze. Aktualna sytuacja sprawiła, że ten wyjątkowo trudny dla nas wszystkich czas narodowej kwarantanny, stał się okresem mojego powrotu do korzeni. Autorka jest nauczycielką historii, wykazującą szczególne zainteresowania popularyzacją wiedzy z zakresu uczonego przez siebie przedmiotu. Informacja ta, znaleziona na skrzydełku pierwszego tomu, tuż obok zdjęcia Pani Wali, utwierdziła mnie w przekonaniu, że powinnam czym prędzej pr
In Beauty's dwelling all things fair, And rich, to win her sweet smiles strove; But still young Beauty's only care Was, to watch o'er the lamp of Love. Eliza Acton „Song” (1826)* Dopiero po zrobieniu notatki biorę czystą kartkę i zaczynam spisywać na niej testament. Zuzanna nie wychowa się z rodzoną matką, ale musi być osobą niezależną, mieć wolność wyboru. Ponieważ bez wolności wyboru jesteśmy niczym. Nota historyczna: W 1842 roku Eliza Action publikuje swój wiersz z okazji pierwszej wizyty królowej Wiktorii w Szkocji. Jest panienką z dobrego domu, więc może pozwolić sobie na podobne szaleństwa, chociaż oczywiście, zamążpójście byłoby zdecydowanie milej widziane niż zajmowanie się słowem pisanym. Jej twórczość nie jest może wybitna**, ale podoba się na tyle, że wydawnictwo Longman (1826) decyduje się na publikację jej prac. Co godne uwagi, Lee Christine O'Brien***, badaczka dziewiętnastowiecznej literatury, zauważa, że Eliza cechuje się sporym poczuciem humoru i umi
Ostatnie lata przyniosły nam prawdziwy wysyp powieści związanych z okresem II wojny światowej. Pierwsze z nich czytałam z ogromnym zaangażowaniem i ściśniętym gardłem, ale z każdą kolejną premierą te odczucia bladły, a ja miałam wrażenie, że czytam ciągle jedną i tę samą historię. Sądzę, że każdy z nas ma swoją granicę wrażliwości i moja w pewnym momencie została przekroczona- odczuwałam już tylko zdecydowany przesyt. Nie neguję wartości merytorycznej, czy literackiej tych utworów. Mówię jedynie, że nie miałam ochoty na kolejną podróż w czasy zagłady i bezgranicznego cierpienia. Dlatego, gdy latem otrzymałam propozycję przeczytania elektronicznej wersji „Córki fałszerza”, w której opisie pojawiły się kluczowe hasła związane z III Rzeszą, byłam niezwykle sceptycznie nastawiona i z góry założyłam, że po kilkudziesięciu stronach zrezygnuję. Stało się jednak zupełnie inaczej. Ta powieść mnie nie tylko zaskoczyła, ale i całkowicie pochłonęła! Najnowsza trylogia Joanny Jax chwalona pow
Poza tym, nie powiedziałem, że wygląd nas determinuje, czy określa, ale myślę, że gdybyśmy wyglądali inaczej, bylibyśmy trochę inni. Wygląd, charakter, pochodzenie, choroby czy niepełnosprawność to cały człowiek. Nie da się tego oderwać od osoby i odłożyć na półkę. Co nie znaczy, że można według tego wartościować ludzi (…). Najnowszą książkę Małgorzaty Lis rozpoczęłam od lektury krótkiej notki biograficznej. Już wtedy poczułam pierwszą iskierkę sympatii i zainteresowania. Absolwentka historii i historii sztuki, autorka podręczników szkolnych z dużą dozą prawdopodobieństwa kieruje swoje treści do osób takich jak ja - dojrzałych i oczekujących szacunku w stosunku do czytelnika. Moim zdaniem objawia się to dbałością o warstwę językową, a także mądre, przemyślane przesłanie. „Miłość, pies i czekolada” jest historią skupiającą się na relacjach i za to szczególnie ją cenię. Spełniając wszelkie wymagania powieści obyczajowej daje nie tylko wytchnienie od codzienności, ale i nadzieję na to,
Witam wszystkich bardzo serdecznie! Jestem niesamowicie podekscytowana, że mogę po raz kolejny dodać coś od siebie na blog mojej mamy. Ponieważ fanką Enoli jestem od momentu, kiedy została wydana w Polsce pierwsza część, byłam naprawdę wniebowzięta, że będzie mi dane ją przeczytać. Zaczynajmy! ,,Enola Holmes. Sprawa złowieszczych bukietów” autorstwa pani Nancy Springer jest lekturą trzymającą w napięciu i pełną niesamowitych zwrotów akcji. Opowiada o przygodach buntowniczej siostry Sherlocka Holmesa , która porzucając życie damy ma zamiar zostać perdytorystką-detektywką poszukującą zaginionych osób. Jej marzenie ma szansę się spełnić, kiedy znika znany i lubiany doktor Watson. Jego żona otrzymuje bukiety naprawdę przedziwnych
Kiedy zobaczyła tę kobietę po raz pierwszy, źle ją oceniła. Uznała ją za twardą i zimną tylko dlatego, że ma eleganckie mieszkanie w wytwornej dzielnicy. Ludzie najczęściej są bardziej złożeni, niż Jen sobie uświadamiała. Zazwyczaj zbyt pochopnie wyciąga wnioski. Ann Cleeves urodziła się w 1954 roku w Hereford i na swoim koncie ma naprawę pokaźną liczbę kryminałów, w tym cztery cykle składające się sześciu lub ośmiu części. W Polsce za najbardziej popularny uchodzi Kwartet szetlandzki. Długi zew otwiera nową serię, o której Marta Matyszczak napisała, że jej treść przyprawia o gęsią skórkę. Nie sposób się z Nią nie zgodzić. Złożona historia, mimo iż jest wyjątkowo statyczna, ma w sobie coś magnetycznego. Śledztwo przebiega w klasyczny sposób, bez nagłych zwrotów akcji i nieprzewidzianych zdarzeń, a jednak czytelnik czuje się usatysfakcjonowany sposobem prowadzonej narracji. Jest tak z pewnością dlatego, że Ann Cleeves stawia na człowieka, a nie fajerwerki wybuchające dookoła n
Komentarze
Prześlij komentarz