Dziewczyna z sierocińca - Joanna Parasiewicz

Tego nie pojmuję: zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie chciał wiedzieć, o czym ktoś inny myśli, a to jest głupie pytanie, ponieważ nawet najszczersza odpowiedź, ale bez związku z pytającym, będzie tą niewłaściwą.

Wyobcowanie jest jak podstępna choroba. Do niektórych osób przychodzi jak niezapowiedziany gość, który staje w drzwiach z walizką w dłoni i informuje, że odtąd zawsze będziecie już razem. Bez pytania rozkłada swoje rzeczy w szafie i zajmuje ulubione miejsce w fotelu.
U innych jest po prostu częścią istnienia i trwa niezmiennie od pierwszego do ostatniego oddechu. Osamotnienie może rozlewać się po całym ciele, odbierać chęć poruszania, myślenia i jakiegokolwiek działania. Byle tylko móc zamknąć oczy i umościć się wygodnie w swoim bezpiecznym kokonie.
Zdarza się, że pojawi się ktoś, kto będzie w stanie rozpalić maleńką iskrę nadziei, wznieci poczucie, że nie wszystko stracone i warto ten jeden, jedyny raz zrobić malutki krok naprzód. Przecież zawsze istnieje szansa, że gdzieś tam, na drugim końcu linii w końcu zostanie odebrane nasze połączenie…

„Dziewczyna z sierocińca” nie jest pierwszą książką Joanna Parasiewicz i z pewnością można orzec, że została napisana pełną piersią, ze spokojem charakterystycznym dla twórców mających wprawę w przekazywaniu historii. Głęboko przemyślana treść i umiejętność stawiania akcentów tam, gdzie będą miały największą moc to cechy charakterystyczne tej powieści. Jest dojrzałym i wiarygodnym głosem cierpienia i alienacji. Nie ma znaczenia, iż akcja rozgrywa się w połowie ubiegłego stulecia, ponieważ te uczucia są niezależne od czasów i zawsze bolą tak samo mocno. Narracja prowadzona dwutorowo sprawia, że ogląd sytuacji jest znacznie szerszy i bardziej przejmujący. On, zamknięty w świecie swych obsesyjnych pragnień i ona, która przez przypadek stanęła na jego drodze, toczą nierówną walkę o zrozumienie i spełnienie. Ojczym widzący w przyszywanej córce miłość z dawnych lat jest społecznym tematem tabu, obrzydliwą kreaturą nie zasługującą na litość, a jednak autorce udało się pokazać coś więcej niż jednowymiarowy obraz zła. Na drugim brzegu znajduje się dziewczyna wychowana w sierocińcu, namaszczona piętnem obcej-Niemry winnej wszystkiemu, co wydarzyło się podczas drugiej wojny światowej. Każde wypowiedziane przez nią słowo naznaczone jest obcym akcentem i definiuje sposób, w jaki odbiera ją otoczenie.
Każde z nich osiągnięcie szczęścia rozumie inaczej i nie sposób przewidzieć zakończenia tej relacji, dlatego finał tej książki jest tak zaskakujący i pełny napięcia.

Język, którym posługuje się Joanna Parasiewicz przesiąknięty jest empatią i każdy fragment tej książki tchnie szczerością i głębią. „Dziewczyna z sierocińca” łączy w sobie kilka różnych gatunków literackich, ale mnie najbardziej przekonuje umiejętny rysunek psychologiczny głównych bohaterów. Gdybym miała podsumować tę powieść jednym słowem powiedziałabym, że jest ona przede wszystkim niezwykle wiarygodna. Z pewnością uwagę przykuwa doskonale oddane tło historyczne, z którego jasno wynika, że autorka starannie przygotowała się do swojej pracy. Powojenna rzeczywistość pełna jest niedopowiedzeń, strachu o przyszłość i pytania siebie i innych o tożsamość. Zaskakuje, jak wiele tematów udało się poruszyć Joannie Parasiewicz nie gubiąc przy okazji myśli przewodniej. Każdy szczegół, każda postać drugoplanowa ma swoje uzasadnienie i nic nie zostało tu powierzone przypadkowi ani potraktowane w sposób powierzchowny i błahy. Czuję się niezwykle usatysfakcjonowana lekturą i z przyjemnością będę polecać „Dziewczynę z sierocińca” innym. Książka na piątkę z plusem!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja kuzynka Rachela - Daphne du Maurier

Balladyna - zbiór opowiadań różnych autorów

Spacerujący z książkami - Carsten Henn

Kwadrans - Emilia Kiereś

Sen o okapi - Mariana Leky

Ósme życie (dla Brilki). Tom 2 - Nino Haratischwili

Kochankowie burzy. Panna z Jaśminowa - Elżbieta Gizela Erban

Trzy kobiety - Joanna Jax

Sycylijskie lwy. Tom 1 - Stefania Auci