Godzina zagubionych słów - Natasza Socha

 


„Godzina zagubionych słów” autorstwa Pani Nataszy Sochy zaskoczyła mnie swoją niewielką objętością. To spostrzeżenie towarzyszyło mi podczas pierwszego kontaktu z tą książką. Po lekturze stwierdziłam jednak, że tyle wystarczy. W sprawach zasadniczych nie trzeba rozległych wypowiedzi, ornamentów językowych i zawiłych uzasadnień. Gdy chodzi o uczucia, ważne jest zupełnie co innego - działanie. Problem w tym, że czasami nie starcza na nie czasu. Jest w planach, ale wydaje się, że przecież jutro, za dwa dni, za tydzień będzie lepsza okazja. Karmieni kolorową stylistyką mediów społecznościowych, wychowani w duchu łatwo-szybko-przyjemnie bezwiednie sądzimy, że aby powiedzieć „kocham cię”, „przepraszam”, „dziękuję, że jesteś” trzeba czegoś więcej niż szara codzienność. Nic bardziej mylnego. Śmierć, tak oczywista i nieodłączna część życia to chyba jedna z nielicznych tajemnic, która wciąż pozostała ludzkości do odkrycia. Z fizjologicznego punktu widzenia możemy uściślić ją w prosty sposób - samobójstwo, choroba, wypadek. Oswojona za pomocą terminologii medycznej wydaje się ujarzmiona i ujęta w solidne ramy. Szkoda tylko, że mimo tej całej wiedzy nie zmienia to naszych uczuć. XXI wiek w niczym nie ułatwił nam jednej kwestii - rozumienia siebie w obliczu rzeczy ostatecznych.

Kluczowym słowem zdaje się być żałoba. Zgoda na zamknięcie spraw dopiero otwartych, niedokończonych, poplątanych i trudnych. Przyzwolenie na odejście kogoś szczególnie bliskiego, kto zgadywał nasze myśli bez wahania, pił z tego samego kubka i wierzył w te same rzeczy zdaje się być poza naszymi granicami wytrzymałości. Ważne dla nas relacje - dobre, czy złe nie stają się martwe w momencie, gdy jedna ze stron odchodzi. Trwają i nie pozwalają o sobie zapomnieć.

„Godzina zagubionych chwil” to powieść o tym, że nie wszystko stracone, nawet w obliczu zerwania więzi na podstawowej, bo fizycznej płaszczyźnie. Patrząc ponad głowami tego, do czego przywykliśmy, otrzymamy szansę na redefinicję własnego bytu, ulokowanie myśli w bezpiecznym miejscu. Kiedyś obrzęd pochówku był znacznie bardziej rozbudowany, dotyczył społeczności, a nie tylko jednostki. Stwarzał naturalne szanse na dogłębne pożegnanie w rozmaitych kontekstach. Dzisiaj radzimy sobie jak potrafimy, przechodząc przez kolejne fazy opisane przez psychologów: szok i otępienie, tęsknotę i żal, dezorganizację i rozpacz oraz ostatnią-reorganizację. Dla jednych lekarzem okaże się działanie i racjonalizacja minionych wydarzeń, dla innych ratunek pojawi się w czymś przeciwnym- zamarciu i zanurzeniu w głębiej duchowości.

Kilka różnych historii splecionych przez Autorkę w jedną całość ma szansę pomóc zarówno jednym i drugim, bo nie zawsze to co znajduje się na powierzchni naszej osobowości zgadza się z tym, co drzemie głęboko w duszy. Rozumiem zamysł napisania tej powieści, jednak w tym trudnym okresie pandemicznej rzeczywistości nie trafiło do mnie jej przesłanie. Zastanawiam się, czy byłoby inaczej, gdyby ten rok nie miał miejsca, gdyby w tak bolesny sposób nie sprawdzał, gdzie leżą granice naszej wytrzymałości i wrażliwości. Sądzę, że na tym właśnie będzie opierała się ocena większości recenzentów „Godziny zagubionych słów”. Emocje, które poczujecie, lub wręcz przeciwnie- przepłyną one obok was, nie dotykając czułych strun, ponieważ jesteście na zupełnie innym etapie życia. Obiektywnie mogę zapewnić, że książka będzie satysfakcjonująca dla większości czytelników. Jest dobrze skonstruowana i oparta na ciekawym pomyśle. To, jak zostanie odebrana zależy wyłącznie od konkretnego odbiorcy i jego aktualnych możliwości percepcyjnych.


Komentarze

  1. Nie miałam okazji czytać. Jeśli chodzi o recenzję to uważam, iż każdy ma swoje podejście do życia. Chociaż myślę, że większość z Nas woli uproszczoną wersje definicji: śmieci, samobójstwa, rozpaczy, żalu. Wszystkich uczuć, które towarzyszą Nam, na różnych etapach życia. Prawda jest, że jedni radzą sobie ze śmiercią radością, aby docenić to co się ma. Inni muszą przerobić wszystko w sobie i nie potrafią cieszy się, póki nie skończą. Każda metoda jest dobra, gdyż każdy radzi sobie na swój sposób, tak aby móc dalej żyć. Nie oceniam metod, jeśli nie robią nikomu krzywdy. Żałobę przeżyć trzeba indywidualnie, nie ma schematu, przynajmniej ja tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta powieść nadal w planach zdobycia. Bardzo fajna recenzja. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja kuzynka Rachela - Daphne du Maurier

Kwadrans - Emilia Kiereś

Balladyna - zbiór opowiadań różnych autorów

Spacerujący z książkami - Carsten Henn

Sen o okapi - Mariana Leky

Dziewczyna z sierocińca - Joanna Parasiewicz

Kochankowie burzy. Panna z Jaśminowa - Elżbieta Gizela Erban

Ósme życie (dla Brilki). Tom 2 - Nino Haratischwili

Trzy kobiety - Joanna Jax

Sycylijskie lwy. Tom 1 - Stefania Auci