Obsesyjna miłość - Elena Ferrante
Z jednej strony żałuję, bo dobra
lektura nie powinna czekać całymi miesiącami, z drugiej - to nie
był dobry czas i z pewnością przyniosłaby mi więcej szkody niż
pożytku.
Ta zwięzła w swej formie powieść
wymaga czasu i uwagi. Każde słowo ma tu swoją moc i miejsce, a
precyzja wyrażanych emocji jest tak ścisła, że nie zniesie
intelektualnej próżni. To chyba jedna z tych powieści, którą
powinno się czytać powoli i z rozmysłem. Ja zrobiłam to zbyt
zachłannie, gubiąc granicę między tym co realne, a tym co powinno
pozostać tylko fikcją literacką.
Osobny byt nigdy nie jest definicją
samego siebie, ponieważ został ukształtowany dłońmi, które
stanęły na jego drodze, bez względu na to, czy tego pragniemy, czy
nie. Nawet jeśli to był krótki, pozornie nic nie znaczący epizod -
lekki dotyk, popchnięcie w określonym kierunku, to w sumarycznym
ujęciu egzystencji nabrał on nowej wartości i znaczenia. Starzejąc
się pragniemy powrotu do korzeni. Domknięcie własnej historii być
może stanowi clue okresu od pierwszego do ostatniego oddechu.
Chwila, dla nas jedyna i wyjątkowa, w kontekście świata nie ma
jednak większego znaczenia. Obserwując mijających nas ludzi z
przykrością możemy stwierdzić, jak niewiele różni nas między
sobą. Powielamy radości i smutki, które już były, chociaż
czasami sądzimy, że jesteśmy w czymś unikatowi. Nic z tym rzeczy.
Na białą kartę głównej bohaterki nałożono wielokrotność tego, co miało miejsce wiele lat
wcześniej, a co pozostało na zawsze w umyśle ówczesnego dziecka.
Ewoluując przybrało wynaturzoną formę, zaburzającą jej swobodny
rozwój. Odcięcie pępowiny, odszukanie własnego „ja” okazało
się przeżyciem traumatycznym i nierealnym do przeprowadzenia.
Nadmiar uczuć i wrażeń spiętrzył się na powierzani formującej
się właśnie osobowości, deformując ją w sposób nieodwołalny.
Blizny niewidoczne gołym okiem są chyba najgorszą krzywdą.
Zżerają powoli, pozostawiając po sobie pamiątkę w postaci
nieuszkodzonej skorupy ciała.
„Obsesyjna miłość” to zapis
bolesnej i destrukcyjnej miłości. Przypomina powolne obdzieranie z
kolejnych warstw aż do obnażenia struktury samego szkieletu. Nic tu
się nie zgadza, a jednak wszystko układa się w logiczną całość.
Elena Ferrante to niedościgniona
mistrzyni potyczek intelektualnych. Obserwatorka gry toczącej się
pomiędzy cieniami ludzi, którzy odeszli bez naszego przyzwolenia, a
nami samymi.
Dla tych, którzy nie boją się
meblować swojego umysłu wciąż od nowa.
Komentarze
Prześlij komentarz