Owoc granatu. Dziewczęta wygnane - Maria Paszyńska
Czasy,
którymi obdarował nas los są doprawdy dziwne.
Rozmawiamy
przez telefony komórkowe z bliskimi oddalonymi o tysiące
kilometrów. Ich dotyk na naszej skórze już dawno wywietrzał,
pozostawiając po sobie tylko uczucie niedosytu i bólu, ale przecież
możemy pozostać w kontakcie...Mamy możliwości. Nie mamy czasu,
czasem nawet chęci..
Encyklopedie na półkach pokryły się kurzem tak bardzo, że trudno stwierdzić,
po co je jeszcze trzymamy w domach. Sentyment? Zapach dzieciństwa?
Nasze
dzieci uczą się w szkołach historii nie przykładając większej
wagi do tego, że to co na kartach podręczników, zdarzyło się
kiedyś NAPRAWDĘ. Czy ktoś jeszcze ma siłę przedzierać się
przez ten najprostszy fakt między angielskim, a zajęciami na
basenie?
Czy
sami jeszcze PAMIĘTAMY??? Czy kogoś to jeszcze OBCHODZI??To
przecież nie tu, nie teraz...
„Dziewczęta
wygnane” Marii Paszyńskiej zaczynają się pastelowym, łagodnym
podejściem. Wchodzimy w strefę pierwszych promieni lipcowego
słońca, chociaż złowroga data „lipiec 1939” niczego dobrego
nie wróży. Autorka prowadzi narrację lekko, jakby chciała przed
nami szeroko otworzyć drzwi do idealnej Polski lat trzydziestych
ubiegłego stulecia.
Ogrzej
się tutaj bez pośpiechu, bo powrotu nie będzie.
Za
drzwiami spotka nas dobrze znany los. Przekleństwo państwa, które
od wieków leży między mocarstwami. „Nadejdzie burza (..)
Straszna burza. Odbierze ci wszystko. Pozbawi cię wyboru. (…)
Jesteś wybrana, a wybrańcy zawsze są napiętnowani. Są
niewolnikami wyznaczonego losu. Muszą go udźwignąć albo znaleźć
w sobie dość siły, by się poddać” (s.28 i 209).
Przyzwyczajeni,
stopniowo zaciskamy pięści i serca. Nastał czas Syberii, czas
mroku...
Są
w nas dwie strony. Szlachetna, która stara się utrzymać kruchość
resztek życia nad poziomem lodowatej wody i ta, która zapatrzona
jest w przeciwną, czarną otchłań. Z głową pełną robactwa,
opuchlizną spowodowaną głodem będzie szukała echa minionych dni
i poklasku. Wewnętrzne piękno zetrze się z cielesnością i
egocentryzmem. Lód zahartuje stal, czy sprawi, że stanie się
krucha? Znamię niesione przez pokolenia dzieli się na dwoje.
Historia od wieków toczy się swoim ślepym rytmem, nie zważając
na ofiary. Każda ze stron opowie ją w swoim czasie. Biel i czerń.
Czy jest coś pośrodku? Możesz odwrócić wzrok, kupić inną
powieść, jednak, czy masz PRAWO nie wiedzieć? Oceń jak chcesz,
nie każdemu musi przypaść do gustu PRAWDA, jednak daj jej szansę
zalęgnąć się w głowie. Omówiono ją wielokrotnie, na wiele
sposobów, metod i języków, ale wciąż są tacy co jej nie
słyszeli.Oby nie przyszło im zmierzyć się z siłą powtarzalności
historii... Tych, co przeżyli jest coraz mniej. Kto dalej przekaże
dziedzictwo?
Ziarenko
granatu zamieszka w każdym, kto spotka „Dziewczęta wygnane”.
Może dzisiaj nie będziesz dobrze spać, ale wiedz, że po każdej
zimie przyjdzie kiedyś wiosna. Wrócisz do domu. Czy mocniejszy? Czy
na zawsze? Tego jeszcze nie wiem. Tom drugi już czeka.
Maria
Paszyńska „Dziewczęta wygnane” seria: „Owoc granatu”
wydawnictwo „Książnica”
Komentarze
Prześlij komentarz