Nieodnaleziona - Remigiusz Mróz
Mimo licznych obietnic składanych samej sobie, że ot nigdy więcej nie
sięgnę po żadną z książek Remigiusza Mroza, zawsze gdzieś po drodze się
złamię i kiedy tylko pani bibliotekarka oznajmi mi, że coś dla mnie ma,
czytam.
Tym razem było identycznie.
Takie same są także odczucia w stosunku do kolejnej publikacji. Pierwszych sto stron zapowiadało się bardzo obiecująco. Niestety, ale szybko okazało się, że powieść przypomina wszystkie te, które czytałam z tego gatunku. Nie było niczego szczególnego, żadnego zaskoczenia, czy fascynacji poszczególnym wątkiem. Niestety.
Ubolewam, ponieważ serdecznie kibicuję pisarzowi z Opola i chciałabym, aby nie rozdrabniał się na kolejne, coraz to mniej udane historie.
Może to efekt przejedzenia stylem autora? Nie wiem, trudno mi jednoznacznie ocenić.
Szkoda. Wielka szkoda.
Tym razem było identycznie.
Takie same są także odczucia w stosunku do kolejnej publikacji. Pierwszych sto stron zapowiadało się bardzo obiecująco. Niestety, ale szybko okazało się, że powieść przypomina wszystkie te, które czytałam z tego gatunku. Nie było niczego szczególnego, żadnego zaskoczenia, czy fascynacji poszczególnym wątkiem. Niestety.
Ubolewam, ponieważ serdecznie kibicuję pisarzowi z Opola i chciałabym, aby nie rozdrabniał się na kolejne, coraz to mniej udane historie.
Może to efekt przejedzenia stylem autora? Nie wiem, trudno mi jednoznacznie ocenić.
Szkoda. Wielka szkoda.
Komentarze
Prześlij komentarz