Sen o okapi - Mariana Leky
W życiu chodzi przede wszystkim o jedno- powiedział raptem. - Chodzi o to, żeby nawiązać intymną relację ze światem. Intymność ze światem- powtórzył- czyż to nie piękne?
Okapi leśne zamieszkują niezwykle ograniczoną przestrzeń Afryki centralnej. Według Wikipedii malusieńki obszar występowania tego gatunku ssaka ograniczony jest ze wszystkich stron naturalnymi barierami takimi jak lasy bagienne, czy sawanny Sahelu. Jakby przyroda sama chciała ukryć swój sekret przed spojrzeniem ludzi, którzy nie będą w stanie go docenić. Europejczycy, postrzegający świat przez pryzmat nauki, przez wiele lat wysłuchiwali historii o afrykańskim jednorożcu nie mogąc zweryfikować tej wiedzy w praktyce. Niezwykłe zwierze, zbudowane w ich głowach jedynie ze słów tubylców, ukazało się białemu człowiekowi dopiero w 1900 roku. Nie zawsze wystarczy bowiem racjonalizować, czasami trzeba najpierw poczuć.
Dokładnie tak właśnie jest ze „Snem o okapi”. Po tę książkę może sięgnąć każdy, ale nie wszyscy dostrzegą ukryte w niej piękno. Sądzę, że przeznaczona jest do osób kierujących się przede wszystkim sercem, tym co sensualne i nie zawsze mierzalne. Mariana Leky tworzy mgiełkę wrażeń, otula frazami, ale niczego nie narzuca swojemu odbiorcy. Wyjątkowo piękne tłumaczenie Agnieszki Walczy to wirtuozeria, na którą stać tylko najlepszych. Jakość tego tekstu jest niezaprzeczalna i budzi mój najwyższy szacunek. Doświadczając takiej lektury odkrywam na nowo urodę języka polskiego, podziwiam zręczność w zaklinaniu emocji w słowa. Wierzę, iż w prostocie tkwi siła i „Sen o okapi” stanowi dla mnie najlepsze potwierdzenie tej teorii. Niemal całkowity brak akcji, powolne snucie opowieści oraz poruszanie się na granicy jawy ze snem wymaga szczególnego rodzaju umiejętności. To już nie tylko proza, ale nasycone ciepłym kolorytem obrazy budowane niespiesznie w głowie czytelnika. Wysoki poziom artyzmu przenika konstrukcję tekstu i sprawia, że o tej powieści nie sposób zapomnieć. Czułość z jaką opowiedziano losy mieszkańców niewielkiej miejscowości budzi uśmiech i nadzieję, że wciąż dookoła jest sporo wrażliwców władających własnym językiem. Bez nich ten świat nie byłby już nigdy przyjaznym miejscem. Dopóki na rynku wydawniczym będą pojawiały się takie metaforyczne, dopracowane i bogate znaczeniowo książki, dotąd warto czytać.
Brzmi całkiem ciekawe. To taka odskocznia od tych książek, które są wokół.
OdpowiedzUsuńNiebawem zacznę czytać. Książka już u mnie czeka. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawe.Ciekawie to opisujesz. Pozdrawima
OdpowiedzUsuń